Udar mózgu, który zmienił i moje życie, jest jedną z głównych przyczyn śmierci i główną przyczyną powstawania niepełnosprawności wśród seniorów. Atakuje on jednak nie tylko osoby starsze. Zbiera żniwo wśród tych, którzy znajdują się w innych grupach ryzyka, ale też u tych, którzy, brzydko mówiąc, mieli po prostu pecha. Bo na udar może zachorować każdy. Zdrowy i chory, stary i młody, a nawet dziecko w łonie matki. Ja w chwili swojego udaru miałam jedynie 24 lata. Nie spodziewałam się, że zabierze mi samodzielność na długie lata.
Doświadczenie udaru przekonało mnie, że każdy z nas powinien wiedzieć, co określa się terminem „udar mózgu” i jak go rozpoznać. Liczy się czas. Bo prawda jest taka, że jedynym lekarstwem jest szybka interwencja medyczna, a potem ciężka praca.
Istnieją dwa rodzaje udarów mózgu.
Niedokrwienny i krwotoczny. Chociaż ich skutki są podobne, mechanizm ich powstawania jest różny.
Udar niedokrwienny powstaje, gdy krew nie może dopłynąć do pewnego obszaru mózgu. Dzieje się tak przez skrzepliny, które dopłynęły do mózgu i zablokowały przepływ krwi, tym samym blokując dopływ tlenu do tkanek. Niedotlenione komórki umierają powodując spustoszenie w mózgu. Im krócej taka sytuacja trwa, tym mniejsze zniszczenia powoduje udar niedokrwienny. To dlatego w tym przypadku liczy się każda sekunda, a im szybciej poda się pacjentowi leczenie usuwające skrzep, tym większe ma on szanse na przeżycie i powrót do zdrowia.
Jest pewna rzecz, która wkurza pacjentów (i ich rodziny) pytających o rokowania po zawale mózgu. Lekarze często mówią, że nie mogą niczego powiedzieć na pewno, bo każdy udar jest inny. Niestety tak jest. To, jak z niego wyjdziemy, nie zależy wyłącznie od jego lokalizacji w mózgu i wielkości zmian. Wpływ ma na to szereg innych czynników, wśród których prym wiedzie plastyczność mózgu i rehabilitacja. Z moich obserwacji wynika, że zasadniczo młodsi udarowcy wychodzą z tego doświadczenia w lepszej formie niż najstarsi. Wynika to między innymi z tego, że młode mózgi są bardziej plastyczne.
Mechanizm powstania udaru krwotocznego, czyli wylewu, jest nieco inny.
Jego skutki są bardzo zbliżone do udaru niedokrwiennego. Można nawet powiedzieć, takie same. Wylew powstaje w momencie, gdy w mózgu pęka osłabione naczynie krwionośne, a krew zalewa pewien obszar. Udary krwotoczne są rzadsze i uważa się, że zazwyczaj ich przebieg jest cięższy. Nie ma na to jednak reguły, bo i udar niedokrwienny, i wylew, mogą skończyć się ciężką niepełnosprawnością albo śmiercią chorego.
Objawy udaru mózgu…
… są podobne w obydwu przypadkach. Do głównych należą:
- Nietypowa asymetria twarzy (wcześniej niewidoczna),
- Słabsza jedna strona ciała,
- Bełkotliwa mowa,
- Ostry i nagły ból głowy,
- Widzenie połowiczne,
- Utrata przytomności.
Objawy te są najbardziej typowe, ale mogą występować w rozmaitych konfiguracjch. Rzadko, ale zdarza się, że żaden z nich nie występuje… U mnie akurat wystąpiły wszystkie oprócz bólu głowy (jest on też bardziej typowy dla wylewów) i widzenia połowicznego. Byłam w łazience, przewróciłam się w lewo. Okazało się, że mówię w sposób niezrozumiały, lewą stronę ciała mam dość słabszą, a twarz była na tyle asymetryczna, że sanitariusz od razu zapytał ją, czy zawsze tak wyglądałam. Następną rzeczą, którą pamiętam, był już szpital.
Pierwsze objawy udaru są na tyle niespecyficzne, że często się je ignoruje. W końcu słabość nie musi być taka wielka, a ból głowy zdarza się nie tylko w przy udarach. Czasem objawy udaru bywają ignorowane nawet na SOR-ach, z których czasem odsyła się pacjentów, twierdząc, że mają migrenę z aurą lub są pod wpływem narkotyków.
Niestety nie są to przypadki tak rzadkie, jak byśmy chcieli. Dlatego warto mocniej walczyć o uwagę, w końcu każdy nas wie, czy akurat nie brał narkotyków. Najlepiej jednak w czasie podejrzenia udaru nie jechać na SOR samemu, ale….
dzwonić po karetkę.
To właśnie to daje nam największe szanse na szybkie podjęcie leczenia.W moim przypadku było to leczenie trombolityczne. Mówiąc po ludzku: w moje żyły wspuszczono lekarstwo mające rozpuścić wszystkie skrzepliny w krwioobiegu, w tym te w mózgu. Zgodziłam się na to leczenie, chyba nawet świadomie. Nie wiedziałam o nim wówczas wiele, dotarło do mnie głównie informacja, że tromboliza może uratować mi życie. Wszystko przebiegło z pewnymi komplikacjami, ale żyję. Przeszłam dwa udary mózgu i jeden epizod niedokrwienny (taki mały, przemijający udar), żyję. Drugi udar rozpoznałam u siebie sama. Prawdopodobnie szybkiej reakcji mój stan po drugim udarze nie pogorszył się aż tak bardzo i mogę się chwalić różnymi rzeczami. Na przykład tym, że tekst ten pisałam na zawodach strzeleckich. Albo tym, że po 4,5 roku w końcu wyprowadzam się od rodziców:)